2013.08.31// D. Jędrzejewska
Przypadki chodzą po ludziach. Przypadki chodzą również po czytelnikach. Istnieje kilka takich przypadków, których nie znoszą ci, którzy książki czytają. Czytelnicy często są neurotykami, których łatwo wyprowadzić z równowagi. Szczególnie, gdy coś staje im na przeszkodzie, by kontynuować lekturę. Poniższe sytuacje powinny być zrozumiałe dla niemalże każdego czytelnika. Każda z nich jest bowiem źródłem gniewu, frustracji i złości.
Rozlana kawa
Wiadomo, że czytelnik raczej szanuje swoje książki. Wiadomo też, że zabiera je wszędzie ze sobą. Czyta w łóżku, w ubikacji, przy stole, jedząc, pijąc także kawę. Raz na jakiś czas musi się więc zdarzyć ten nieszczęśliwy przypadek. Kawa rozlewa się na całą książkę i pozostawia na niej znak już na zawsze. To sytuacja, w której nie trudno wyobrazić sobie rozwścieczonego czytelnika, obiecującego sobie pośród siarczystych przekleństw, że to się już nigdy nie powtórzy. Czyżby?
Zapchany autobus
Dla tych czytelników, którzy nie dorobili się jeszcze własnego samochodu, zapchany autobus jest prawdziwą zmorą. Po wyjściu z pracy/szkoły czy uczelni, czy w odwrotnym kierunku – jadąc do szkoły/do pracy/na uczelnię, myślimy o tym, że uda się jeszcze choć parę stron w autobusie przeczytać. Plany nieodwołalnie się krzyżują, gdy niewdzięczny środek lokomocji okazuje się wypchany po brzegi i nie pozostało ani jedno wolne miejsce, by usiąść. Najwytrwalsi czytają na stojąco. Nie znaczy to jednak, że ich to nie wkurza.
Zgubiona zakładka
Moment, w którym przez przypadek zamyka ci się książka, ktoś przez nieuwagę ci tę książkę zamknął, albo ty z własnej głupoty zgubiłeś gdzieś zakładkę to jedna z najbardziej irytujących chwil w czytelniczej historii każdego bibliofila. Gdzie ja to byłem? Która to była strona? Który rozdział? W gąszczu literek, szczególnie gdy książka jest gruba, trudno się na powrót rozeznać, a odnalezienie zagubionego miejsca w lekturze zajmuje czasem sporo czasu. I niszczy trochę nerwów.
Brak kompana do rozmowy
Skończyłeś właśnie książkę. Bardzo ci się podobała. Mało tego! Jesteś nią zachwycony –odkładasz ją na półkę z ogromnym poczuciem satysfakcji, na długo pozostajesz pod wrażeniem, masz wiele energii i chciałbyś z kimś o tym pogadać. Niestety – w dzisiejszym świecie, gdzie czytelnicy już prawie wyginęli, jest mała szansa, że znajdziesz kompana, który czytał te samą książkę co ty i tak samo będzie się zachwycał. No chyba, że był to jakiś bestseller. Ale wiadomo – nie samymi bestsellerami czytelnik żyje. W ten właśnie sposób czytelnik poznaje własną samotność.
To gdzie ja ją położyłem?
Jeśli jesteś czytelnikiem roztrzepanym, na pewno zdarzyło ci się to nie raz, a nawet parę razy. Gdzieś ją położyłeś i kompletnie nie wiesz gdzie. Leży, w którymś miejscu twojego mieszkania, a ty za cholerę nie potrafisz jej znaleźć. Szukasz, przetrząsasz, denerwujesz się niczym pan Hilary, który niezbyt roztropnie zgubił swoje okulary. Tyle że ty nie masz jej na nosie. Łazienka, kuchnia, duży pokój, rozglądasz się, popadasz w panikę. Oczywiście gdy ją wreszcie znajdziesz, uzmysłowisz sobie, że miejsce, w którym ją zostawiłeś, było całkiem oczywiste.