Emilia Clarke - kim jest piękna Matka Smoków?

Emilia Clarke parę lat temu otrzymała wielką szansę od losu. Podpisując wielki, pięcioletni kontrakt na występ w „Grze o tron”, dysponowała niewielkim, a raczej zaskakująco maleńkim doświadczeniem. Epizod w serialu „Lekarze” i występ w telewizyjnym horrorze pt. „Atak dinozaurów” to mało jak dla młodej dziewczyny, która już wkrótce miała zostać Matką Smoków. Początkująca aktorka zawsze jednak lubiła wyzwania. Studiując aktorstwo w Wielkiej Brytanii, słynęła z podejmowania się osobliwych zajęć – uprawiała łucznictwo, grała w golfa, a nawet była sternikiem męskiej ósemki wioślarskiej (choć raczej z opłakanym skutkiem). Jeszcze niedawno kompletnie nieznana, dziś cieszy się gigantyczną popularnością, a jej słodką twarzyczkę zna każdy przyzwoity fan seriali (a kto w dzisiejszych czasach nim nie jest?). Występ w „Grze o tron” nie był przysłowiową bułką z masłem. Clarke nie była zaprawiona w aktorskim fachu, a miała zagrać rolę bardzo wymagającą, niejednorodną i niewątpliwie ciekawą. Z dnia na dzień stała się księżniczką wydaną bez własnej zgody za mąż za wodza-barbarzyńcę, silną kobietą hodującą smoki, dowodzącą armią niewolników i planującą zemstę.
Angażując się w tę rolę, musiała przygotować się na rozbierane sceny, sceny gwałtu, wymagano od niej również nienagannej umiejętności jazdy na koniu. Ze względu na specyfikę swojej postaci, która przez większość czasu przebywa na innym kontynencie, kręciła z dala od całej ekipy, co nie ułatwiało sprawy. Z niektórymi gwiazdami serialu spotykała się wyłącznie na sesjach zdjęciowych czy wspólnych galach. Sprawdziła się jednak doskonale, a świat za nią wręcz oszalał. Nie tylko talent miał w tym swój udział, ale oczywiście charakterystyczna uroda. Piękne, zjawiskowe oczy, hollywoodzki uśmiech, wystające kości policzkowe, a jednocześnie coś bardzo oryginalnego, niebanalnego – to wszystko sprawiło, że nie mogliśmy od niej oderwać wzroku. Mimo to nie jest postacią posągową, hollywoodzkim ideałem. Ma zaledwie 160 centymetrów wzrostu, dość pulchne ramiona, nie przypomina modelki. Ale cóż z tego. Jest charyzmatyczna, ma w sobie całe pokłady wewnętrznej siły, to mała i wielka jednocześnie postać. Teraz wszyscy obserwujemy, w jakim kierunku potoczy się jej kariera. Zaczynając grać w serialu, miała zaledwie 23 lata, obecnie wciąż jest młoda, ale dla odmiany zdobyła już cenne doświadczenie, a także sławę. Czy uda jej się wyjść poza serialowe łamy? Nie każdemu powiodła się ta sztuka. Może w jej przypadku będzie inaczej? Ostatni film, w którym wystąpiła to dobra zapowiedź na przyszłość. „Dom Hemingway”, angielska czarna komedia kryminalna, zbiera niezłe recenzje. Clarke miała okazję pojawić się tu w jak do tej pory nietypowej roli jak na dotychczasowe filmowe standardy – zagrała bowiem córkę Jude’a Law, niegdyś jednego z naczelnych amancików, lśniących gogusiów kina, nigdy o nim nie myślało się w kategoriach ojcowskich.
Tymczasem Law wszedł w wiek średni i postanowił zerwać ze swoim dotychczasowych wizerunkiem. Jego postać to tym razem zawodowy oszust z brzuchem, cwaniak, gangster i kryminalista, ze skłonnością do hedonistycznego stylu życia. To niezwykłe doświadczenie wystąpić u jego boku po takiej spektakularnej przemianie. Aktorskim wyzwaniem dla Clarke okazał się również trudny debiut na Broadwayu. Aktorka zagrała w teatralnej adaptacji słynnego „Śniadania u Tiffany’ego”, gdzie wcieliła się w główną rolę, postać Holly Golightly graną niegdyś przez ikonę amerykańskiego kina, Audrey Hepburn. Niestety krytycy nie piali z zachwytu, a sztukę dość szybko zdjęto z afisza. Na szczęście nie wieszano psów na Clarke, która jak mogła, radziła sobie z trudną rolą dziewczyny do towarzystwa, na wskroś frywolnej, odważnej, owijającej sobie facetów wokół palca. Teraz Emilia wróciła do smoków. Cały świat z niecierpliwością czeka na kolejną odsłonę „Gry o tron”, która pojawi się na naszych ekranach już z początkiem wiosny. Z przyjemnością znowu zobaczymy w akcji niezłomną Daenerys Targaryen i będziemy trzymać kciuki za jej dalszą karierę. Nie chcielibyśmy, by tak ładna, zdolna i ciekawa aktorka, zbyt szybko pożegnała się z Hollywood. Nadzieje są spore, wszak wiele wymaga się od dziewczyny, która hoduje trzy smoki.