2011.06.23// D. Jędrzejewska
W dobie kolosalnej mody na kryminały, która już jakiś czas temu zapanowała nad czytelniczym światem – warto sięgnąć do lamusa i poszukać tam prawdziwych pereł. Wszak współczesna, bestsellerowa propozycja wydawnicza jest tak rozległa, że prawdopodobieństwo natrafienia na książkę wartościową jest równe sięgnięciu po taniego bubla jedynie z ładną okładką. Przypomnijmy sobie zatem pozycje sprawdzone, a w dodatku z rodzimego podwórka.
Maciej Słomczyński - Joe Alex
Okładka "Cichym ścigałam go lotem"
Joe Alexa przetłumaczono aż na 13 języków
Mieliśmy bowiem w czasach PRL –u prawdziwego króla kryminału. Co ciekawe, król ten – nigdy nie docenił swojej własnej twórczości. Wymyślał historie kryminalne jedynie po to, by zarobić na chleb i utrzymanie rodziny. Wszak oprócz bycia pisarzem, znamy go jako jednego z najgenialniejszych, polskich tłumaczy. Do dziś przekłady według Macieja Słomczyńskiego, bo o nim tu mowa, są niedoścignione. Przetłumaczył „Podróże Guliwera”, „Alicję w Krainie Czarów”, „Ulissesa” czy „Raj utracony”. W jego dorobku widnieją również wszystkie dzieła Szekspira. Sam również miał ambicje, by zostać wielkim twórcą literatury pięknej. Ale ostały się po nim „tylko” bądź „aż” słynne tłumaczenia i świetne kryminały, podpisane pseudonimem Joe Alex.
Audiobook z kryminałem Alexa
"Ulisses" - chyba najsłynniejszy przekład Słomczyńskiego
Ilustracja do Alicji w Krainie Czarów w przekładzie Słomczyńskiego
„Śmierć mówi w moim imieniu”, „Cicha jak ostatnie tchnienie”, „Piekło jest we mnie” czy „Powiem wam jak zginął” to niektóre z tytułów kieszonkowych książeczek autorstwa Joe’a Alexa. Mimo niezbyt imponujących rozmiarów do dziś potrafią cieszyć mistrzowską treścią, wciągającą intrygą, a dodatkowo – sprawnym, charakterystycznym warsztatem pisarza. Joe Alex, jako nieprzeciętny miłośnik literatury wysokiej, miał pióro bardzo gibkie. Pisał jednak klarownie i zrozumiale. Nie przynudzał. Niejeden ze współczesnych pisarzy kryminałów mógłby się przy Słomczyńskim schować albo co najmniej zarumienić. Polski autor nie potrzebował również aż ośmiuset stron, by wciągnąć w swoją opowieść czytelnika i zdobyć jego zaufanie. Wystarczyło mu ich dwieście – zaznaczmy, że formatu naprawdę niewielkiego.
King Kong we własnej, przerażającej osobie
Reklama biografii ojca Alexa
Merian Cooper
Warto przy okazji Słomczyńskiego wspomnieć o jego ojcu. Nic dziwnego, że Joe Alex miał wyjątkowe pomysły, skoro los spokrewnił go z Merianem Cooperem. Amerykański filmowiec, reżyser i scenarzysta, twórca King Konga, ale także podpułkownik, pilot Wojska Polskiego – to postać naprawdę fascynująca. Na podstawie jego życiorysu powstała książka pt. „Szalone życie Meriana Coopera” autorstwa Marka Cotta Vaza. Mówi się również o filmie. Należy jednak przyznać, że syn Coopera – Słomczyński – nie był postacią mniej ciekawą. Warto się nim zainteresować. Dobrym tego początkiem będą jego kryminały.