Justin Timberlake - jak rozpocząć karierę solową?

Justin Timberlake należy do grona tych wokalistów, którzy mieli odwagę. Byli wystarczająco pewni swoich umiejętności, swojego poparcia wśród publiczności, własnej mocy, by mimo dobrej passy w zespole, rozpocząć solową karierę. Na taki krok zdecydował się choćby Sting, który nie mógł narzekać na brak popularności , występując z formacją Police. Podobną decyzję podjął George Michael, który na nagraniach z Wham! zarabiał grube pieniądze. Tym zasłynął również Robbie Williams, który odszedł z Take That jako świadomy swojej wartości artysta – i słusznie. A byli tacy, dla których decyzja o odejściu zespołu pokrzyżowała karierę muzyczną. Przykładem jest Gary Barlow i Ronan Keating. Justin Timberlake był gwiazdą popularnego boysabandu N’Sync. Grupa została założona w 1995 roku przez Louisa Pearlmana, który wypromował także Backstreet Boys. W jej skład wchodzili także: Lance Bass, Chris Kirkpatrick, JC Chasez i Joey Fatone. Na początek wylansowali dwa przeboje "Tearin' Up My Heart" i "I Want You Back”. W ten sposób osiągnęli gigantyczny sukces. Sprzedali aż 56 milionów płyt, byli nominowani do Grammy, zdobyli American Music Award.
N’Sync daleko się różnił od cukierkowych boysbandów, charakteryzował się oryginalnym, często eksperymentalnym brzmieniem, łączącym pop z R&B. Dzięki temu konta członków zespołu pęczniały. Timberlake swoją karierę zaczął jednak trochę wcześniej. Wraz z Britney Spears czy Christiną Aguilerą należał do słynnego Klubu Miszki Miki. Wokalista urodził się w styczniu 1981 roku jako jedno z dwojga bliźniąt. Jego siostra umarła niestety zaraz po urodzeniu. Od początku odkryto w nim talent. Był również showmanem, dobrze się prezentował na scenie. Szybko zaczął łamać serca swoich fanek. Głośno było o jego związku z Brintey Spears. Było burzliwie, tabloidy rozpisywały się na całego, czytelnicy śledzili przebieg związku z wypiekami na twarzy. Dzisiaj Britney jest już po wiele większych przejściach niż swój były partner Justin. W 2000 roku płyta N’Sync, „No Strings Attached”, osiągnęła bajeczny wynik sprzedażowy – w samych Stanach Zjednoczonych zaliczyła 11-krotną platynę! Mimo to Justin powiedział stop … i odszedł. Jego debiutancki krążek z 2002 roku, „Justifield”, promowały znakomite hity, np. „Cry Me a River” czy „Like I Love You”. Publika to kupiła, wybaczyła Timberlake’owi muzyczną „zdradę”.
Następny krążek pojawił się w sklepach cztery lata później. Osiągnął podobny wynik sprzedaży, co debiut. Do dziś utwór „What Goes Around…” brzmi w naszych uszach i pozostanie tam na długo. Nawet fani innej muzyki musieli docenić kunszt kompozycji i dokładnych, pieczołowitych podkładów. Justin nie nagrywa jednak oszałamiająco dużo. Powodem takiego stanu rzeczy nie jest lenistwo. Muzyk ma po prostu dużo zajęć. Jednym z nich jest gra w filmach. Jego ostatnie występy to „Zła kobieta” z Cameron Diaz, „To tylko seks” z Milą Kunis czy thriller „Wyścig z czasem” z Amandą Seyfried. Rok wcześniej zagrał natomiast w głośnym „The Social Network” Davida Finchera. Również poza ekranem jego życie jest nieco filmowe. Nawet jego narzeczona jest aktorką – obecnie pozostaje w związku z Jessicą Biel.