Mia Wasikowska - wyjątkowo pracowita antygwiazda

Mia Wasikowska nie jest podobna do hollywoodzkich piękności, jakie dobrze znamy. Nie jest przecież typową pięknością – nie ma ani wielkich oczu oprawionych nieprzyzwoicie długimi rzęsami. Nie ma też pełnych ust, nie ma drobnego noska i ponętnych piersi. A jednak jest w niej coś pociągającego. Mia mimo swojej „zwykłej” urody, jest charakterystyczna i charakterystyczne role również grywa. Nie boi się wyzwań, nie wybiera banalnych produkcji, potrafi być niczym kameleon. Jej nieco „wystraszona”, a mimo to mocna uroda, idealnie sprawdza się w kreacjach dziewcząt w jakiś sposób dotkniętych traumami. Gdzieś w spojrzeniu Mii czai się wyjątkowa dojrzałość, a nawet agresja. Zajrzeć jej prosto w oczy, to przyjąć wyzwanie. Mimo że posiada polskobrzmiące nazwisko, nieszczególnie jest związana z naszym krajem. To córka Polki i Australijczyka. Urodziła się w Australii i tam jest jej ojczyzna. Bliżej z państwem w środku Europy związany jest już jej życiowy partner, Jesse Eisenberg, którego rodzice wyemigrowali ze Szczecina do Stanów Zjednoczonych lata temu.
Aktor ponoć dobrze mówi w naszym języku i żywi do nas ciepłe uczucia. Co ciekawe, w biografii Wasikowskiej również znalazło się miejsce dla Szczecina – aktorka mieszkała tu rok wraz ze swoimi rodzicami. Po polsku zna jednak tylko kilka słów. Wasikowska świetnie odnalazła się w Hollywood, choć stroni od zjawiska „celebrytyzmu”. Niechętnie mówi o życiu prywatnym, nie obnosi się ze swoimi własnymi sprawami, jest wycofana i zdystansowana. Jej introwertyzm w połączeniu ze stonowaną urodą na pierwszy rzut oka nijak pasuje do wielkich, amerykańskich produkcji. Mimo to aktorka nie może narzekać na brak propozycji i niemalże nie schodzi z ekranu. Pierwszy raz mogliśmy ją oglądać w kinach w 2006 roku, a od tamtej pory zagrała już w niespełna trzydziestu produkcjach. Warto zaznaczyć, że przeważnie były to ambitne i ciekawe projekty. Wasikowska nigdy nie chodzi na łatwiznę. W świetnym „Wszystko w porządku” zagrała córkę lesbijskiej pary, w „Albercie Nobbsie” pokojówkę zakochaną w niewykształconym mężczyźnie ze skłonnościami do alkoholu, w „Jane Eyre” niezwykle bystrą i zdystansowaną guwernantkę, w „Tracks” ekstremalną podróżniczkę, w „Alicji w Krainie Czarów” enigmatyczną, tytułową postać wyjętą z fantastycznego świata Lewisa Carrolla, w „Stokerze” córkę rozchwianej emocjonalnie matki, w „Tylko kochankowie przeżyją” wampirzycę, natomiast w całkiem świeżych „Mapach gwiazd” – histeryczną piromankę.
Niezły dorobek, prawda? Gdy zorientujemy się, że Wasikowska ma zaledwie 25-lat, nie będziemy mieli wątpliwości, ze mamy do czynienia z prawdziwym talentem. A przed nią przecież kolejne wyzwania, jak choćby główna rola w nowej ekranizacji „Pani Bovary”, następnej już w karierze aktorki adaptacji wielkiego, klasycznego dzieła. Wasikowska słynie z mocnych poglądów i pomysłu na siebie. Nie mieszka w Los Angeles, ba! Bardzo nie chciałaby się tam przeprowadzić. Otwarcie przyznaje, że jest feministką, a w feminizmie nie widzi absolutnie nic negatywnego. „Tu chodzi o równość” – mówi.
Zależy jej też na dobrzej pozycji kobiet w branży filmowej, ubolewa nad tym, że wciąż tak mało przedstawicielek płci pięknej siada na reżyserskich stołkach. Kto wie, być może ze swoim wrodzonym rozsądkiem i dystansem, z umiejętnością obserwacji i wyczuciem do produkcji filmowych, sama kiedyś zechce zrobić jakiś film. Ja na razie możemy ją dość często oglądać na ekranie w roli gwiazdy, albo też… antygwiazdy. A te spotkania bywają wyjątkowo inspirujące.