2012.08.14// D. Jędrzejewska
Micheal C. Hall nie zrobił oszałamiającej kariery w filmie. Nic nie szkodzi – to człowiek seriali i to tych z najwyższej półki, łączących ze sobą jakość i uznanie widzów. Hallowi udało się stworzyć dwie wyraziste kreacje. Pierwszą z nich jest rola Davida Fishera, właściciela warsztatu pogrzebowego i homoseksualisty w „Sześć stóp pod ziemią”, druga to oczywiście „sympatyczny” morderca z „Dextera”. Obie te role zapisały się grubą linią w historii serialu, oba seriale natomiast zyskały nieprawdopodobną popularność. Sam Hall twierdzi, że nie przypadkowo powierzono mu akurat te postacie do odegrania. Już od dziecka Hall był zamknięty w sobie – jego ojciec wcześnie umarł na raka, a to sprawiło, że od zawsze aktorowi trudno było mówić o swoich uczuciach.
Z niecierpliwością czekamy na siódmy sezon „Dextera”. W fabule pokomplikowało się sporo wątków, pojawiające się w mediach plakaty zapowiadają intrygującą rozrywkę. Czyżby Dex podświadomie miał ochotę zamordować swoją siostrę? A może znowu ktoś będzie próbował zamordować naszego bohatera? Ogromna popularność serialu wynika nie tylko z oryginalnego pomysłu na stworzenie dobrego ale w gruncie rzeczy złego bohatera.
Twórcom serii udało się osiągnąć rzecz nieprawdopodobną – tutaj napięcie budowane jest wyjątkowy sposób, niezwykle wyraziste poczucie zagrożenia głównego bohatera zaczyna nawarstwiać się mniej więcej od połowy każdego sezonu i nie ustępuje aż do samego finału, kulminacyjnego punktu, który zawsze oglądamy mocno wciągając w powietrze.
Dexter ma mroczną tajemnicę – na co dzień pracuje dla policji i jest dla niej bardzo pomocny, prowadzi też przeciętne, zwyczajne życie. Nocą natomiast ten sam bohater morduje złoczyńców, próbując wyprzedzić działania tejże policji. My śledzimy nie tylko jego poczynania, ale i myśli – razem z nim (i chyba bardziej od niego) boimy się, że coś się wyda, że ktoś się dowie.
Wraz z nim również przeżywamy psychologiczne rozterki, wojenki odbywające się w jego głowie. Zupełnie nieprawdopodobna postać, staje się tutaj jak najbardziej wiarygodna – wierzymy w Dextera. Całość uzupełniona jest o ciekawą, również odbiegającą od standardów intrygę, barwne postacie, odrobinę humoru i świetną, klimatyczną oprawę muzyczną. Taką, że ciary przechodzą.
Michael C. Hall wypowiada się w mediach, jak to chciałby być aktorem o większej filmografii niż te dwie role. Marzy mu się praca na planie jakiegoś dobrego filmu, mógłby też wystąpić jeszcze w jakimś serialu. Być może Hollywood da mu szansę. Niedawno szansę dało mu również życie. Na planie piątej serii serialu Hall dowiedział się, że podobnie jak ojciec – ma raka. Był przekonany, że to już koniec – zachorował mniej więcej w tym samym momencie co tata, czyli tuż przed czterdziestymi urodzinami. Nie powiadomił nikogo o swojej chorobie, „dokręcił” dwa ostatnie odcinki sezonu, po czym „zamieszkał” w szpitalu, gdzie leczono go z pomocą chemioterapii. W tym wypadku na szczęście, życie chciało dobrego zakończenia. Dzisiaj jest już zdrowy.
Fani „Dextera” odliczają dni do premierowego odcinka nowej serii. Nie możemy się już doczekać, jak potoczą się losy bohatera i co wydarzy się na linii relacji – Dexter i jego siostra (ci, co oglądali ostatni sezon, wiedzą, że sporo będzie się tu działo).
Nie każdy wie, że aktorka, która gra jej rolę – Jennifer Carpenter – była niegdyś żoną Michaela C. Halla. Rozwiedli się przed ostatnim sezonem, ale twierdzą, że ich życie prywatne nie wpływa na ich pracę na planie. O tym przekonamy się już z początkiem jesieni.