Nicki Minaj i jej ewolucja

Kiedy Nicki Minaj wkraczała na rynek muzyczny, trudno było ją brać do końca poważnie. A to za sprawą jaskrawego wizerunku, który preferowała. Ekscentryczna raperka nie tylko przywiązała się do różu (bardziej zresztą niż Pink), ale do wszystkich innych, jak najbardziej rzucających się w oczy kolorów. No a poza tym słynęła z dziwacznych, obscenicznych kreacji. Jej biust wręcz wypychał się na zewnątrz z zakładanych ciuchów, jej pośladki – dokładnie podkreślone – były dowodem na to, że Nicki nie ma absolutnie żadnych kompleksów z powodu swojego odbiegającego od normy w show-biznesie rozmiaru. Nicki nie raz zakładała na siebie kostiumy, które przypominały stroje z wariackich komedii science-fiction. Przypomnijmy sobie na przykład, jak wyglądała na swoim pierwszym MTV Video Music Awards. Wówczas wcisnęła się w fioletowy, błyszczący kombinezon, który z całą mocą podkreślił jej masywne uda i duży tyłek. Włosy natomiast raperka związała w różowy, fantazyjny kok.
W tym samym roku na BET Music Awards Nicki pojawiła się na scenie w białej potarganej czuprynie i białej dziwacznej kurtce, którą trudno było ze względu na ilość detali ogarnąć wzrokiem. Długo by wymieniać kreacje, a raczej przebieranki Nicki z tamtego okresu. W jej wykonaniu wówczas wszystko było możliwe. Artystka przeważnie przypominała choinkę, kolorową papugę lub przybyszkę z innej planety, absolutnie nic sobie nie robiąc z trendów i mód. Swój kosmiczny wizerunek przeważnie zaprawiała sporą ilością seksu, nachalnie uwydatniając swoje wdzięki. Skąd taki pomysł na własny wizerunek? Z jednej strony można powiedzieć, że Nicki Minaj wolała iść pod prąd, niż dostosowywać się do standardów czerwonego dywanu. Jej wizerunek był czymś na kształt żartu, kpiny z otaczającej ją rzeczywistości show-biznesu, sztucznie napompowanej, wykreowanej, bez cienia dystansu. Nicki lubiła wzbudzać sensację. Chciała, by o niej pisano.
Jej zdjęcia w dziwacznych kostiumach po każdej większej imprezie szybciej obiegały internet niż fotki wypacykowanych piękności w stonowanych sukniach od projektantów. Szokowanie było również sposobem podtrzymywania uwagi odbiorców, uczenia ich siebie, wtłaczania im się w mózgi. Obok Minaj nie dało się przejść obojętnie. Media komentowały jej osobliwe stroje, co działało przecież niczym reklama. Nieważne jak mówią, ale ważne że mówią – głosi przecież stare porzekadło. Podobny sposób na siebie znalazła także Lady Gaga. W mediach zasłynęła przecież nie tylko dzięki swojej muzyce, ale ekscentrycznym przebierankom. Wielu odbiorców właśnie w ten sposób o niej usłyszało – widząc w porannych newsach wzmianki o tym, jak dziwnie ubrała się Lady Gaga na którejś z muzycznych gal. Jej osobliwy wizerunek sprawił, że przez pewien moment trudno było się rozeznać, jak Lady Gaga wygląda naprawdę. Jej rysy twarzy, zawsze przykryte mocnym makijażem i wzbogacone pomysłowymi dodatkami, zamazywały się w wielkim przepychu skomplikowanych stylizacji. Podobną drogą, choć mnie radyklaną, podążyła również Katy Perry, która wciąż podtrzymuje swój cukierkowy, komiksowy wizerunek, tylko od czasu do czasu zamieniając go na elegancką, lśniącą sukienkę. Tymczasem Nicki się wyciszyła. Oczywiście nie muzycznie – zarówno jej piosenki, jak i klipy, wciąż są zbudowane na stylistyce skandalu. Od jakiegoś czasu jednak media obiegają nagłówki typu: „Nicki Minaj wreszcie ubrała się normalnie”, „Nie poznaliśmy jej! Nicki Minaj w prostej, czarnej sukience!”. Raperce jeszcze wiele brakuje do subtelności, ale jak widać, zatęskniła za tym, co normalne. Za autentyczną kobiecością – bez żartów i karnawałowego stylu. Na jak długo planuje tę zmianę? Wkrótce się przekonamy.