2013.12.05// D. Jędrzejewska
W dniu dzisiejszym podano oficjalną przyczynę śmierci Paula Walkera, gwiazdora "Szybkich i wściekłych". Według biura koronera w Los Angeles śmierć była efektem poparzenia i urazów mechanicznych spowodowanych przez silne uderzenie. W kuluarach mówi się, że przyczyną wypadku była zbyt duża prędkość. Ale czy na pewno? Wciąż kilka pytań pozostało bez odpowiedzi - tak przynajmniej twierdzi telewizja CNN. Śledczy rozważają możliwość awarii samochodu. Porsche Carrera GT, którym jechał Walker i jego przyjaciel Roger Rodas, ma moc silnika trzy razy większą od przeciętnego auta osobowego - trudno nad nim zapanować. Samochód ten określa się nawet mianem "strasznego auta". Tymczasem zarówno aktor, jak i kierujący samochodem Rodas znani byli z dużego doświadczenia za kierownicą.
Nie wyklucza się więc wady samochodu. Śledczy wciąż próbują też odpowiedzieć na pytanie, z jaką prędkością pędził samochód. Miejsce, w którym doszło do wypadku, ma jednoznaczną reputację - to rejon, w którym kierowcy lubią docisnąć gazu. Jak na ironię losu znak ograniczenia prędkości do 45 mil na godzinę (72 km/h) wisiał na latarni, którą "ścięło" Porsche przed uderzeniem w drzewo.
Głośno zadaje się również pytania o to, czy pędzące Porshe z Walkerem jako pasażerem nie zagrażało znajdującym się w pobliżu przechodniom. Powątpiewanie w rozwagę kierowcy, podejrzenie o brawurę i narażenie życia innych ludzi poniekąd zakłóca żałobę po aktorze. Władze wstępnie wykluczają, że w wypadku Walkera można brać pod uwagę uliczny wyścig, tzw. "drag racing".