Pink - wciąż jest różowa

Pink wyznała ostatnio w mediach, że rzuciła palenie i picie. Znana z ekscentrycznego uosobienia wokalistka, teraz jest szczęśliwą mamą, dlatego też musiała wprowadzić w swoje życie zmiany. „Pokonałam wiele demonów” – wyznała mediom. Obecnie pracuje nad swoją nową płytą, bo jak obiecała, nawet po urodzeniu dziecka nie zmieni się fakt, że muzyka zajmuje jedno z naczelnych miejsc w jej życiu. Ponoć w studiu nagraniowym wypija najwyżej jedną lampkę wina. Kiedyś na ten cel szła cała butelka. Miejmy jednak nadzieję, że muzyka energetycznej Pink nie będzie przez tą zmianę obyczajów mniej drapieżna. Bo to z właśnie z drapieżności od same go początku Pink słynęła. Z wyśpiewanych z przejęciem, niemalże wykrzyczanych „protest songów”, gdzie wokalistka dała upust swoim emocjom, uczuciom i złości. Pink posiada mentalność punkrockowca, tyle że w nowoczesnym wydaniu.
Nigdy nie marzyła, by być bardziej liryczna, balladowa. Jej muzyka musi mocno uderzać, nawet jeśli zapakowana jest w powłoczkę „pop”. Przez swój image – Pink w niczym nie przypomina najsławniejszych „lalek” showbiznesu – często zostawała w tyle za współczesnymi gwiazdami pop. Pokochały ją jednak lesbijki i twarde kobiety. Wszak zza jej topu wystają solidne bicepsy, a sama wokalistka przez wiele lat ćwiczyła gimnastykę. Buntowała się od młodzieńczych lat. Pochodzi z dobrej, ułożonej rodziny, ale już jako dziewczynkę wyrzucono ją ze szkółki niedzielnej. Zwykłą szkołę natomiast rzuciła sama, buntując się przed wymaganiami stawianymi przez nauczycieli. Jej rodzice się rozwiedli, a Pink zamieszkała z matką.
Z powodu swojego niepokornego charakteru nieustannie się z nią kłóciła. W końcu trafiła do psychoanalityka. Kiedy stosunki z matką stawały się coraz bardziej ekstremalne – postanowiła się przenieść do ojca. Szybko zaczęła występować, bo jako nastolatka. Szybko też zaczęła eksperymentować z życiem, zażywając metamfetaminę oraz kokainę – szczęśliwie ekspresowo z tego wyrosła. Zadebiutowała w roku 2000. Jej pierwszy album pt. „Can’t Take Me Home” sprzedał się w ilości czterech milionów egzemplarzy. Pochodziły z niego takie hity, jak: „Most Girls”, „There You Go” i „You Make Me Sick” – nic dziwnego, że na kolejną płytę nie musieliśmy czekać przesadnie długo. Z wydanego rok później krążka „M!ssundaztood” zapamiętaliśmy między innymi „Just Like a Pill”, „Get The Party Started” oraz „Don’t Let Me Get Me”, a wszystkie te kawałki podbiły listy przebojów wielu krajów.
W tym i Polski. Kolejne krążki ukazywały się kolejno w 2003 roku, 2006, 2008, by w 2010 piosenkarka wydała składankę ze swoimi najlepszymi przebojami. Mogła już sobie na to pozwolić. Co dalej z Pink? Ano dalej chyba będzie równie dobrze. Nowy krążek na sklepowych półkach pojawi się już niedługo. Wcześniej wokalistka zapowiadała, że będzie to połowa roku, być może premiera się trochę przedłuży, jednak prawdopodobnie nieznacznie. Już niedługo zatem usłyszymy ją w radiu i kto wie, czy ponownie nie podbije naszych gustów i list przebojów. Pink zawsze wraca z całym bagażem energii do wykorzystania. Chętnie usłyszymy młodą mamę przed mikrofonem i zobaczymy ją na scenie. Wszak w życiu również potrzeba koloru różowego.