Sataniści i bluźniercy? - muzycy, którzy podpadli Kościołowi

Artystom wybacza się wiele. Scena rządzi się bowiem swoimi prawami – show musi trwać, gawiedź musi się cieszyć. Nie zawsze można osiągnąć ten efekt prostymi krokami. Czasami trzeba ruchów odważniejszych, radykalniejszych. Tutaj z pomocą idzie prowokacja. Prowokować można na różne sposoby. Najpopularniejsze są dwa – negliż i seks oraz atak na Kościół. Nie raz, nie dwa duchowni oburzali się na poczynania wielkich gwiazd, dając im symbolicznego „bana” i nawołując do bojkotu ich muzyki.
Sinead O’Connor Prowokacja Sinead O'Connor doprowadziła do palpitacji serca niejedną wierzącą osobę. Burza rozpętała się po jej występie w programie Saturday Night Live w październiku 1992 roku. Wtedy to gwiazda jeszcze u szczytu popularności wykonała utwór pt. "War" z repertuaru Boba Marleya, a w trakcie wyśpiewywania słowa "evil" podarła fotografię Jana Pawła II. Później tłumaczyła, że ten ruch miał być protestem przeciwko molestowaniu seksualnemu w kościele. O'Connor rzekła bojowniczo: "Walczmy z prawdziwym wrogiem", po czym rzuciła skrawki zdjęcia w stronę kamery.
Alice Cooper Alice Cooper powszechnie znany jest jako ekscentryk ze skłonnością do prowokacji, także religijnej. Kościół nawoływał do bojkotu artysty za takie „wybryki” jak na przykład samookaleczenia na scenie. Duchowni utrzymywali również, że oddziaływanie jego muzyki ma opłakane skutki. Za jeden z dowodów podawano wyniki doświadczenia, według którego przy akompaniamencie piosenki "School's Out" myszy nie potrafiły wyjść z labiryntu. Dziś Alice Cooper nie króluje już na scenie, ale Kościół nadal nie może spać spokojnie. Muzyk ma bowiem godnych następców.
Tori Amos Tori Amos powinna być reprezentantką przykładnej pobożności. Gdy zajrzymy do jej biografii, dowiemy się, że gwiazda wychowywała się w okolicach Baltimore pod okiem taty – pastora kościoła metodystycznego. Będąc małą dziewczynką, pojawiała się w kościele ojca i wykonywała kolędy i inne piosenki bożonarodzeniowe. Fakt ten wpłynął na jej karierę – Tori nagrała swego czasu przepiękną płytę z świątecznymi utworami. Jak się więc ma do tego jej niegdysiejsze wyznanie, które wywołało oburzenie, że chciałaby wyjść z Lucyfera?
Madonna Madonna podpadała Kościołowi nie raz, nie dwa. Dało się to odczuć także w Polsce, tuż przed jej wizytą w naszym kraju. Występ słynnej wokalistki zaplanowano na 15 sierpnia, czyli akurat we Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Zareagowali na to księża i politycy, twierdząc, że występ Madonny został specjalnie zorganizowany w ten szczególny dzień, by ośmieszyć katolików. Madonna, jak wiemy, lubi czasem na swoich koncertach pojawiać się na krzyżu i to do tego w negliżu, a na głowę zakładać koronę cierniową. Jej pseudonim także mówi sam za siebie.
Nergal Burza o Nergala trwała dobrych parę lat. A zaczęła się w roku 2007, kiedy na koncercie zespołu Behemoth, wokalista potargał Biblię. „Jak śmiał?” – zagrzmiały katolickie środowiska. Nergala uznano za praktykującego satanistę, choć sąd orzekł, że w jego zachowaniu nie ma nic na tyle niepokojącego, by wymagało kary. Nergal wówczas z wyraźną kpiną napisał na Facebooku: ’ "Moi drodzy... Jestem szczęśliwy, mogąc wam oznajmić, że Szatan znowu wygrał.
Sąd stwierdził, że nie będzie definiował granic działalności artystycznej. Mam nadzieję, że moja »biblijna« sprawa jest zakończona. Niech żyje Szatan". Kiedy zaczął się pojawiać w telewizji publicznej za sprawą programu „The Voice of Poland” burza wznowiła się na nowo. „Jak to? Satanista w publicznym programie?” – zamiast jednak utemperować wokalistkę, przyczyniono się do wzrostu jego popularności.