Umarli przed trzydziestką - co po nich zostało?

Show-biznes obfituje w tragiczne historie. Wielu muzycznych geniuszy odeszło wcześniej, niż tak być powinno – czasem ze swojej winy (destrukcyjny tryb życia), czasem z powodu tragicznego wypadku (np. katastrofy lotniczej). Mówi się nawet o tak zwanym mitycznym klubie 27, czyli o muzykach, którzy odeszli, mając właśnie 27 lat. Do dziś o nich pamiętamy – oczywiście nie tylko ze względu na tragiczną historię życia. Pozostawili po sobie wspaniały dorobek - dziś żałujemy, że tragedia przerwała ich działalność, która mogła przynieść jeszcze wiele więcej wspaniałych nagrań.
Aaliyah Wróżono jej wspaniałą karierę. Nazywano ją królową r&b. Jej debiutancka płyta, czyli „Age Ain't Nothing but a Number", sprzedała się w trzech milionach egzemplarzy i zebrała świetne recenzje. Aaliyah pierwsze piosenki komponowała już w wieku 15 lat. Stała się wówczas bohaterką skandalu, uwikłała się bowiem w romans z wiele starszym R.Kellym. Zmarła, mając ich zaledwie 22 lata. Zginęła w katastrofie lotniczej, gdy wracała z Bahamów z planu teledysku. Przyczyną tragicznego wypadku był przeciążony samolot.
Kurt Cobain Kurt Cobain był liderem zespołu Nirvana – kapeli totalnie kultowej. Pisał przejmujące teksty, grał na gitarze i oczywiście śpiewał. Charakteryzował się wybitną wrażliwością, która prawdopodobnie popchnęła go do tej najradykalniejszej z decyzji - samobójstwa. Istnieje jednak wiele teorii, według których mógł zostać zamordowany. Zamknięty w sobie i wycofany uciekał w narkotyki – szybko uzależnił się od heroiny. Nirvana pozostawiła po sobie trzy płyty, w tym wiele legendarnych kawałków. Sam Cobain był prekursorem grunge’u.
Magik O Magiku znowu zrobiło się głośno za sprawą świeżego jeszcze filmu nakręconego na podstawie jego życia pt. „Jesteś bogiem”. Był jednym z najlepszych wykonawców hip-hopu na polskiej scenie muzycznej. Pisał świetne teksty, był przy tym nadwrażliwym ekscentrykiem. Zostawił po sobie całą masę rewelacyjnych i przejmujących w przekazie kawałków tworzonych pod szyldem Kalibra 44 oraz Paktofoniki. Zginął w 2000 roku, wyskakując przez okno ze swojego mieszkania. Mówi się, że przyczyną jego zachowania była próba ucieczki przed służbą wojskową poprzez zdiagnozowanie złego stanu psychicznego.
2Pac 2Pac był jednym z genialniejszych raperów swoich czasów. Zmarł, mając lat 25 – został postrzelony. Rzecz wydarzyła się 13 września 1996 roku. To wtedy Tupac jechał przez miasto , gdy obok pojawił się mężczyzna w białym cadillacu, opuścił szybę i zaczął strzelać. Rapera trafiono w miednicę, klatkę piersiową, prawą rękę i udo. 2Pac, gdy umierał, by u szczytu swojej sławy.
Sprzedał 75 milionów egzemplarzy swoich płyt, wydał autorską poezję, pojawiał się także w filmach. Stał się swego rodzaju głosem pokolenia. Kto wie, jak daleko by zawędrował, gdyby nie tamto tragiczne wydarzenie.
Ritchie Valens Ritchie Valens miał zaledwie 17 lat, kiedy zginął. Był jednym z pionierów rockandrolla w wersji latynoskiej. To on nagrał takie hity, jak słynna „La Bamba” oraz romantyczna „Donna”, którą stworzył dla szkolnej koleżanki. Zginął 3 lutego 1959 roku w katastrofie lotniczej. Jego niezwykła kariera potrwała zaledwie 7 miesięcy, a w tym czasie zdążył na dobre zapisać się w historii muzyki. Na podstawie historii jego życia nakręcono w 1987 roku film pt. „La Bamba” z główną rolą Lou Diamonda Phillipsa („Szalona odwaga”, „Młode strzelby”, „Wszystko, albo nic”)
Janis Joplin i Jimi Hendrix Ta dwójka rewelacyjnych muzyków zmarła w tym samym tragicznym roku 1970. Oboje żyli szybko i umarli zgodnie z powiedzeniem - młodo, czyli w wieku 27 lat. Oboje też byli wzorcowymi reprezentantami tzw. dzieci kwiatów. Hendrixa nazywa się dzisiaj jednym z najważniejszych gitarzystów wszechczasów, o Janis mówi się o jako jednej z najgenialniejszych wokalistek. On zmarł z powodu przedawkowania środków nasennych (udławił się wymiocinami), ona przedawkowała heroinę. Dziś osiągnięcia tej dwójki zalicza się do klasyki muzyki rozrywkowej.
Amy Winehouse O możliwej śmierci Amy Winehouse mówiło się jeszcze zanim odeszła. Tragiczna przepowiednia wypełniła się 23 lipca 2011 roku. Artystka zdążyła nagrać dwie płyty –podobnie jak Aaliyah wróżono jej wielką karierę.
Kompozycje Amy wyróżniały się nowatorskością w dziedzinie soulu i r&b, świetnie łączyły w sobie wiele gatunków, mądrze skomponowane zwracały uwagę również dobrym tekstem. Amy nie potrafiła sobie poradzić sama ze sobą – walczyła z nałogami, depresją i bulimią. Zmarła w wyniku wstrząsu alkoholowego spowodowanego intensywnym piciem po długim okresie abstynencji.