"Wilk z Wall Street" pobił rekord wulgarności

Najnowszy film Martina Scorsese pt."Wilk z Wall Street" pobił osobliwy rekord należący do tej pory do "Morderczego lata" Spike'a Lee - stał się bowiem najbardziej wulgarnym filmem fabularnym w historii kina. Słowo "fuck" padło tu aż 506 razy, czyli o 71 razy więcej niż w głośnej produkcji z 1999 roku. Produkcja Scorsese trwa 180 minut, wychodzi więc na to, że bohaterowie przeklinają w niej z imponującą prędkością 2,81 "fucków" na minutę. Co ciekawe, to nie pierwszy film tego reżysera, który znany jest z masy przekleństw. Na piątym miejscu "wulgarnego" rankingu znalazło się jego "Kasyno" (442 przekleństwa), z kolei dwunaste miejsce przypadło "Chłopcom z ferajny" (300 przekleństw). Nic dziwnego więc, że na polskich ekranach film ten przeznaczony jest dla widzów powyżej 15. roku życia (w Stanach można go obejrzeć, mając ukończone 17 lat). Choć to oczywiście niejedyny wyznacznik rygoru kategorii wiekowej. Prócz siarczystych przekleństw na ekranie obejrzymy między innymi orgie, roznegliżowane kobiety, narkotyczne upojenia, silne przypadki mizoginii, prowokujące rozmowy i sceny.
To naturalne więc, że popularność filmu jest tak duża. Jako że produkcja zdobywa też świetne recenzje, obrazu Scorsese nie można nazwać pustą prowokacją. "Wilk z Wall Street" jest oparty na biografii amerykańskiego miliardera Jordana Belforta słynącego z hedonistycznego stylu życia. W głównej roli wystąpił tu Leonardo DiCaprio.