Z błazna w idola - 6 metamorfoz popularnych aktorów

W Hollywood nie ma łatwo. Jeśli wrzucą cię do jakiejś szufladki, naprawdę trudno się z niej wydostać. Z tym problemem borykało się wielu świetnych aktorów – zakwalifikowani już na starcie do gwiazd głupawych komedii, romantycznych filmów, do szeregu amantów lub seksbomb, odrzucani w castingach do ról ambitniejszych, dramatycznych, wymagających. Tylko niektórym się udało – ewoluowali w często zaskakujący sposób, dzisiaj stanowiąc główną siłę tego dobrego Hollywood.
Jake Gyllenhaal Z tym aktorem sprawa jest dość skomplikowana. Zaczynał naprawdę nieźle, grając choćby w „Dosięgnąć kosmosu” z Laurą Dern czy kultowym „Donniem Darko”. Kilka lat potem była też głośna „Tajemnica Brokeback Mountain”. Dobre występy przeplatał jednak regularnymi niewypałami – „Balonowy chłopak”, „Pojutrze” czy „Książę Persji: Piaski czasu” to niechlubne tytuły w całej jego karierze. Ostatnio jednak Jake utrzymuje się na fali wznoszącej i wciąż zaskakuje nas swoją charyzmą. Zaczęło się od całkiem udanego „Kodu nieśmiertelności” i naturalistycznych „Bogów ulicy”, by potem rewelacyjnie zaprezentować się w „Wrogu” i „Labiryncie”. Pominięcie Gyllenhaala w stawce oscarowej po brawurowej roli w „Wolnym strzelcu” wielu z nas okrzyknęło skandalem. Role w „Do utraty sił” czy „Everest” silnie ugruntowują talent i dobrą, hollywoodzką pozycję tego 34-letniego aktora.
Chris Pratt Jedno z największych zaskoczeń ostatnich sezonów. Chris Pratt miał swoje wzloty, zanim zaczął jeszcze grać w blockbusterach. Wcześniej traktowany jako gwiazdor przede wszystkim serialowy, a poza tym pocieszny „grubcio”, stał daleko od czołowej, hollywoodzkiej stawki. Dziś zbliżył się do niej zaledwie na krok. A to za sprawą spektakularnej metamorfozy (30 kg w tył) i świetnej, zabawnej, zadziornej roli w „Strażnikach galaktyki”. „Jurassic World” dowiódł, że Pratt zostaje z nami na dłużej. Występ w potencjalnym hicie, czyli „Passengers” z arcylubianą Jennifer Lawrence ma być kolejnym etapem na drodze do wiecznej sławy.
Matthew McConaughey O Matthew McConaugheyu mówi się jako o aktorze, który dokonał spektakularnej metamorfozy w trakcie swojej kariery. Jeszcze parę lat temu znaliśmy go głównie z infantylnych komedii romantycznych, typu „Powiedz tak”, „Miłość na zamówienie”, „Nie wszystko złoto, co się świeci”, „Duchy moich byłych” czy „Jak stracić chłopaka w 10 dni”. Coś się zaczęło zmieniać mniej więcej od roli w „Zabójczym Joe”. Potem przyszedł czas na rewelacyjny występ w „Magic Mike’u”, „Pokusie”, oscarowym „Witaj w klubie” czy w „Detektywie”. Mało kto pamięta, że McConaughey wielokrotnie udowadniał swój talent, zanim jeszcze trafił do romantycznych filmów. Widzieliście „Na granicy”? „Czas zabijania”? Albo „Ed TV”? Filmografia McConaugheya jest bardzo bogata i kryje w sobie wiele niespodzianek.
Bradley Cooper Kolejny amant i komediant, który udowodnił, że potrafi wiele więcej niż świdrować kobiety swoim błękitnym spojrzeniem. Owszem – były role w „Polowaniu na druhny”, „Miłości na zamówienie”, „Kobiety pragną bardziej”, „Walentynkach” czy „Sylwestrze w Nowym Jorku”. Był też „Kac Vegas”, śmieszny, ale jednak nieco sztampowy. Wielka metamorfoza Cooper zaczęła się od „Poradnika pozytywnego myślenia” – filmu niby romantycznego, ale w pełni wykorzystującego charyzmę aktora, który potrafi grać całym sobą, świra do potęgi, kogoś zupełnie nieobliczalnego. Dalsze występy dorównały temu poziomowi. Mowa tu o „American Hustle”, „Drugim obliczu” czy „Snajperze”. U Coopera nadal jest nierówno (wspomnijmy choćby „Między wierszami” czy „Serenę”), ale również obiecująco („Ugotowany”, „Joy”).
Joseph Gordon-Levitt Ten młody chłopak stanowił niegdyś różową fantazję wielu naiwnych nastolatek. To sprawka „Zakochanej złośnicy”, młodzieżowego hitu z końca lat 90-tych z rolą Julii Stiles. Film ten na podobnej pozycji w Hollywood ustawił również Heatha Ledgera. A jednak Levitt od początku kariery miał do zaoferowania coś więcej niż słodki, szelmowski uśmiech. Nawet wyjąwszy z jego filmografii sympatyczną „Trzecią planetę od słońca” czy dużo późniejsze, słodkie „500 dni miłości”, otrzymamy wiele interesujących, niebanalnych kąsków, jak „Kto ją zabił?”, „Zły dotyk”, „Świadek bez pamięci” czy „Niepewność”. Od jakiegoś czasu Levitt gra wyłącznie u świetnych reżyserów („Lincoln”, „Mroczny Rycerz powstaje”, „Looper – pętla czasu”), a także sam próbuje sztuki reżyserii („Jon Don”). Pokazuje jednocześnie, że jest aktorem ciekawym, bardzo dobrym i pełną gębą indywidualistą.
Heath Ledger Rola Jokera w „Mrocznym Rycerzu” ugruntowała jego aktorską pozycję już na zawsze. To dojmująco smutne, że była jego ostatnim występem w Hollywood. Heath zaczynał niewinnie, jako słodki chłopak, uwielbiany przez rzesze dziewczyn. Wspomnijmy „Obłędnego rycerza” czy „Zakochaną złośnicę”.
Potem zaczął się rozkręcać („Ned Kelly”, „Zjadacz grzechów”, „Cena honoru”, „Candy”), by w „Tajemnicy Brokeback Mountain” udowodnić, że jest świetnym aktorem dramatycznym. Odszedł od nas w wieku 28 lat.