Brian Bolland - jeden z najlepszych bat-rysowników i jego "Zabójczy żart"

5 marca nakładem wydawnictwa Egmont ukazał się w Polsce jeden z najbardziej kultowych komiksów w historii superbohaterów - "Batman: Zabójczy żart". To do tego rysunkowego "dziełka" odwoływali się w swojej twórczości Christopher Nolan, kręcąc "Mrocznego Rycerza" oraz twórcy gry „Batman: Arkham Asylum”. Zabójczy żart opisuje historię jednego z najbardziej przerażających złych charakterów w dziejach komiksu – Jokera. Po opuszczeniu murów Arkham, główny wróg Batmana próbuje udowodnić światu i Człowiekowi Nietoperzowi swoją obłąkaną tezę – tylko jeden zły dzień dzieli normalnego obywatela od przemiany w zupełnego szaleńca. Konsekwencje jego działań mrożą krew w żyłach. Scenarzystą „Zabójczego żartu” jest Alan Moore, znany także z „V jak Vendetta” i „Strażników”. Z kolei do jego scenariusza rysunki stworzył Brian Bolland, jeden z najlepszych bat-rysowników w historii. Komiks, który jest owocem ich wspólnej pracy, już od lat zaliczamy do klasyki gatunku. Artystom udało się za jego pomocą przetrzeć pewne szlaki w budowaniu komiksowych postaci, zadać kluczowe pytania i naświetlić ważne wątki, które będą już na zawsze obecne w historiach o Batmanie. Joker jest tu przerażający do bólu, to wręcz najstraszniejszy Joker z możliwych, chociaż to nie tylko on tu przeraża. Według scenariusza napisanego przez Moore’a, źli jesteśmy my wszyscy. A przynajmniej jesteśmy skłonni, by w złych się przemienić. Komiks ten ćwierć wieku temu wzbudzał niemałe kontrowersje. Wyjątkowo brutalne i okrutne sceny, którym nieodmiennie towarzyszył szaleńczy śmiech Jokera, ówcześnie zadziwiły czytelników Batmana bądź komiksów z superbohaterami w rolach głównych. Był on bowiem pierwszym zeszytem komiksowym, który przybrał postać mrożącej krew w żyłach historii dla dojrzałego czytelnika, nie chłopca. Doceniając kunszt fabuły rozpisanej przez Alana Moore’a („Zabójczy żart” wcale nie jest dla niego ulubionym komiksem we własnym dorobku) mówi się, że album nie byłby tak dobry, gdyby nie genialne rysunki Briana Bollanda. Dla Bollanda komiks to całe życie. Jego rodzina w ogóle nie była zainteresowaną sztuką w żadnym wymiarze – czy to w muzycznym, w literackim, nie mówiąc już o rysunku. On jednak zafascynowany był komiksem już przy okazji pierwszych w tej dziedzinie publikacji. Wybrał drogę artysty – przez pięć lat kształcił się w szkole artystycznej, gdzie uczył się między innymi projektowania graficznego. Opłacało się. Dzięki temu stał się pierwszym brytyjskim rysownikiem odkrytym na rynek amerykański. Dzisiaj bardzo dobrze znamy jego „kreskę”, która towarzyszyła nam podczas lektury takich komiksów, jak: „Judge Dredd”, „Tan Girl”, „Lobo”, „The Spirit”, „Green Lantern”, „Jonah Hex” i wiele, wiele innych. Mnóstwo bohaterów komiksowych widzimy dzisiaj dokładnie tak, jak narysował je i widział Bolland. Bardziej kojarzymy go jednak ze szczegółowymi, barwnymi okładkami komiksów, w których szerzej dawał popis swojej twórczości. Jego kreska, precyzyjna i przyjazna dla oka to kwintesencja dobrego, komiksowego rysowania.