2013.06.08// D. Jędrzejewska
Już 5 lipca na ekranach polskich zadebiutuje potencjalny hit tego lata – adaptacja książki autorstwa Maxa Brooksa pt. „World War Z”. Rzecz wydaje się skazana na sukces – historię oparto na bestsellerze, zatrudniono świetnego i popularnego aktora do roli głównej (czyli Brada Pitta),temat filmu jest niezwykle modny (wojna z zombiakami), reżyser ma już na koncie interesujące osiągnięcia („Czekając na wyrok z Halle Berry”, „Marzyciel” z Johnnym Deppem, „Zostań” z Ryanem Goslingiem oraz „007 Quantum of Solace”, czyli jedna z części o Bondzie). Prawdopodobnie do kin pobiegną tłumy – wśród nich znajdą się także prawdziwi fani książkowego pierwowzoru. Co ciekawe jednak, jego autor zupełnie odciął się od tej produkcji.
Wygląda na to, że Max Brooks nie szczególnie lubi Hollywood. Co ciekawe (a może to właśnie jest przyczyną jego niechęci) – zna je od podszewki. To bowiem syn typowo hollyoodzkiej pary – wziętego reżysera i aktorki. Jego ojciec, Mel Brooks, niegdyś święcił w Fabryce Snów swoje triumfy, a dziś jego filmy są uważane za kultowe. To on jest autorem takich słynnych parodii filmowych, jak „Kosmiczne jaja” „Robin Hood: Faceci w rajtuzach” czy „Dracula – wampiry bez zębów” (jego ostatni film), to także laureat Oscara za scenariusz do Producentów” z 1968 roku i aktor. W środowisku uważany ponoć za ekscentrycznego dziwaka w 1964 roku poślubił Anne Bancroft, wielką, hollywoodzką sławę.
Max Brooks
Bancroft zagrała w takich filmach, jak: „Cudotwórczyni” (za tę rolę odebrała Oscara), „Siedem kobiet”, głośny „Absolwent” z Dustinem Hoffmanem, słynny „Człowiek słoń” Davida Lyncha czy „Wielkie nadzieje” z Gwyneth Paltrow. To w domu stworzonym przez tę dwójkę przyszło wychowywać się Maxowi Brooksowi. Przyszły pisarz nie zbłądził do Hollywood. Przez dwa lata współtworzył jeden z najsłynniejszych programów rozrywkowych Ameryki "Saturday Night Live”, zagrał epizodyczną rolę w sitcomie „Rosanne” czy „Siódmym niebie”, podkładał też głosy. Światową sławę jednak przyniosły mu książki. W 2003 roku wydał interesującą i dość oryginalną publikację, „The Zombie Survival Guide”, będącą swoistym poradnikiem, jak przeżyć atak zombie, z kolei w 2006 roku na rynku pojawił się „World War Z” opisujący wojnę zombiaków z ludźmi.
Gdy rozpoczęto prace nad adaptacją tego ostatniego – poproszono Brooksa, by przeczytał scenariusz i wyraził swoją opinię. Ten jednak się nie zgodził, stawiając stanowczo grubą kreskę między swoją twórczością, a hollywoodzką interpretacją. „Wychowałem się w Hollywood. Wiedziałem, że tekst będzie musiał przejść milion zmian” – powiedział nieco z goryczą.
Trzeba zaznaczyć, że powieść jest dość oryginalna – zaadaptowanie jej na potrzeby kina to natomiast nie lada wyzwanie. Wydaje się, że odmowa pisarza wynika nieco z żalu, że nie poproszono go do współtworzenia filmu. Idźcie więc i róbcie film, jaki chcecie, a ja zobaczę go, kiedy wyjdzie – mówi pisarz.
Jednocześnie zaznacza, że hollywoodzka adaptacja nie ma nic wspólnego z jego dziełem oprócz tytułu. Czy zatem podoła nadziejom sympatyków książki na fajne widowisko? Choć po drodze realizacji pojawiły się problemy scenariuszowe i trzeba było parę rzeczy zmienić, główny gwiazdor filmu, Brad Pitt, zapowiada niezłą zabawę. Ponoć wziął udział w tym filmie dla swoich dzieci, które mają mieć sporą radość z oglądania. A czy Brooks z chęcią zabierze swojego syna do kina na „World War Z”? Być może jeszcze nam o tym opowie. Czekamy na premierę!