Claudia Cardinale - seksbomba z klasą

Claudia Caridnale to bez wątpienia jedna z najpiękniejszych aktorek wszech czasów. Przez długie lata czarowała swoją urodą i figurą. I choć nie chciała zbyt wiele odsłaniać przed kamerą i nie była zwolenniczką rozbierania się na planie, to tak naprawdę robić tego nie musiała. Wystarczył jej urok osobisty, obcisła kreacja i większy dekolt, by każdemu z obserwatorów dech zaparło w piersiach. Poruszała się z klasą, mówiła z klasą, była zalotna, choć niedostępna. Nie zależało jej również na światowej karierze, choć propozycje sypały się drzwiami i oknami. To niesamowite, że gwieździe o takim formacie, Hollywood najzwyczajniej nie przypadło do gustu. Cardinale nie przepadała za blichtrem i przepychem. Choć grała również w Ameryce, nie chciała się tu przeprowadzić. Europa – to była jej ojczyzna. Nad jej postacią zawsze krążyła atmosfera skandalu. Większość jednak pogłosek prawdopodobnie brała się jednak ze zbyt rozbuchanej wyobraźni dziennikarzy. Spekulowano nawet, że ponętna aktorka romansowała z samych prezydentem Francji. Ona sama nie komentowała doniesień na swój temat. Jeżeli już – to robiła to z wdziękiem, klasą, dystansem i poczuciem humoru. Claudia do dziś wyznaje zasadę, że lepiej milczeć, jeżeli nie ma się nic ciekawego do powiedzenia. Ta cecha od zawsze pięknie kontrastowała z jej wizerunkiem seksbomby, czyniąc ją prawdziwą ikoną pięknej kobiecości z klasą. Jako o swojej następczyni mówiła o Cardinale sama Brigitte Bardot. Aktorki spotkały się na planie filmu „Królowe Dzikiego Zachodu” – media ówcześnie z zaangażowaniem spekulowały na temat rywalizacji i kłótniach pięknych gwiazd. Te jednak zaprzeczały. Ponoć współpraca między dwoma najbardziej urodziwymi kobietami świata układała się nad wyraz dobrze. Cardinale miała już za sobą niemały dorobek. Zagrała w całej masie filmów, w tym u najlepszych reżyserów na czele z Federeco Fellinim.
To on jako pierwszy zakazał dubbingowania aktorki. Wcześniej zmieniano jej głos ze względu na jego bardzo głęboką, niską i charakterystyczną barwę. Pierwszy raz usłyszeliśmy go dopiero w „Osiem i pół”, filmie z 1963 roku. A przecież Cardinale pierwszy raz na ekranie pojawiła się już w 1958. Zresztą film ten to jedne z jej największych osiągnięć. Zagrała tu postać podobną do samej siebie, a sceny z jej udziałem w większości były improwizowane. Aktorstwa podobno uczyła się zaledwie dwa miesiące. Tych, którzy pytali, czemu tak krótko , zbywała sprytną odpowiedzią – talentu nie da się wyuczyć. Jej potrzebne były jedynie szlify, a do tego przecież wystarczy nawet tak krótki okres czasu. Prócz Felliniego grała również u Sergio Leone i Wernera Herzoga. Była dla nich muzą i inspiracją. A jak układało jej się w życiu prywatnym? O romansach aktorki krążyły legendy – jednak najsłynniejszym związkiem, w który weszła, było małżeństwo z producentem Franco Cristaldim. Ten okazał się despotycznym partnerem – Claudia nie mogła nigdzie się pojawiać, dostawała niewielkie pieniądze, nie wolno jej było przytyć lub ściąć włosów. W tajemnicy przed światem trzymała również swojego małego synka. Po kilku latach rozeszła się z mężem. Dzisiaj jest szczęśliwa, czuje się spełniona, uważa, że udało jej się przeżyć kilka żyć w ciągu jednego. Nie każdemu się to zdarza.